Kiedy wprowadzano w Polsce Naziemną Telewizję Cyfrowa zapowiadano wiele. Nową jakość nadawania – HD, mnóstwo kanałów o różnorodnej treści wobec 4-5 stacji ogólnotematycznych z czasów analogu. Wszystkiego miała dopilnować KRRiT, miało być transparentnie, na poziomie, po nowoczesnemu.
Dziś, co się okazało? Okazał się chłam w telewizorze i domniemanie korupcji w przetargach. Jak to jest, że dominujący nadawcy na rynku mają po 3-5 stacji? Czy tak trudno jest rozróżnić, która firma oferuje swoje kanały, a która jest po prostu spółką córką i będzie korzystać z kontentu matki? Tajemnicą ukrywaną w złotej skrzyni jest, że TV4 to jest Polsat, a TTV to TVN?
W ubiegłym tygodniu gruchnęły dwie szokujące dla mnie informację. Stopklatka, która miała być kanałem filmowym – oczywiście z góry nikt nie mógł oczekiwać dużo, dostała zgodę na zmiany w koncesji. I teraz będzie mogła oferować swoim widzom więcej programów rozrywkowych, oraz więcej powtórek. Polsat, jako że chyba ma w ogóle dominującą pozycję nad radą nie patyczkował się i poszedł po całości. Jego sportowy kanał Polsat Sport News, zmieni nazwą i stanie się stacją skierowana do osób niepełnosprawnych.
Ja rozumiem, że dwie platformy satelitarne, ani żadna z kablówek nie miały interesu, żeby zaoferować za darmo swoje flagowe produkty, dzięki którym robią biznes na abonamentach. Ale nie rozumiem, dlaczego dopuszczono do tego, że naziemna telewizja miała obcięte skrzydła już na samym starcie.
Przypomnę, że w przetargach na miejsce w MUX-ach startowały: Discovery, Orange Polska (Orange Sport), Mediasat, PM Point Group S.A. Przedsiębiorstwa, które oferują różne treści, kwestia gustu, upodobań. Na pewno nie można jednak powiedzieć, że startowały, aby zablokować ewentualną możliwość konkurowania darmowej telewizji, z tą płatną.
Oczywiście wymóg dotyczący transmisji w HD też był ponad siły.
Komentarze